niedziela, 18 września 2011

Day of beauty

Jako że we wt mam egzamin poprawkowy na który prawie nic jeszcze nie umiem, dziś postanowiłam zadbać trochę o urodę - byle się nie uczyć. Niedawno rozjaśniłam włosy, dlatego zrobiłam nawilżająco-wzmacniającą maseczkę z żółtek, soku z cytryny i nafty kosmetycznej. Na początku zdjęcia przed zabiegiem, podczas (kiedy zakładałam na głowę folię spożywczą i ręcznik w celu stworzenia czegoś na wzór sauny), no i efekt po. UWAGA! Zdjęcia tylko dla osób o mocnych nerwach!






W czasie zabiegu postanowiłam zrobić ulubiony peeling. W tym celu użyłam najpierw żelu do oczyszczania twarzy a następnie parzonej kawy. Na gładką już skórę nałożyłam maseczkę, którą kupiłam w Tunezji (nawilżająca z algami). 






Po 20 minutach wzięłam prysznic, podczas którego wszystko z siebie zmyłam. Zrobiłam też peeling całego ciała z cukru. Po wyjściu spod prysznica użyłam balsamu z Neutrogeny. Później pedicure (paznokcie w kolorze bordo) i manicure (paznokcie w kolorze nude), czego niestety nie uwieczniłam na zdjęciach. To tyle. Pozdrawiam i wracam do nauki.

2 komentarze:

  1. Żel z Garniera jest super, kiedyś mój nr 1 :) Dziś w mojej szafce widnieje żel z Soraya :) Oba są świetne jak dla mnie :) Śliczna zmiana włosków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny kolor włosów Ci wyszedł! Bardzo naturalnie wygląda;) Ciekawy blog. Zachęcam do obserwowania i oczywiście sama dodaję;)
    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń